Oświadczamy, że brat Stanisław Nowak poprzez fakt notorycznego odstępstwa od wiary katolickiej został mocą samego prawa usunięty z Zakonu zgodnie z kanonem 694 § 1, pkt. 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Odejście br. Stanisława z Kościoła Katolickiego zostawiło po sobie wiele ran i niedokończonych spraw.
Metropolita krakowski znalazł winnych spadku pobożności wśród młodych Polaków. Abp Marek Jędraszewski uważa, że młodzież odchodzi od wiary przez lęki, smartfony i brak pojedynków. No i jak traktować hierarchów kościelnych na poważnie?Episkopat powoli otrząsa się z szoku, który wywołały wyniki badań CBOS z listopada ubiegłego roku. W Polsce w latach 1992-2021 zaobserwowano gwałtowny spadek liczby praktykujących wiarę osób w wieku 18-24 lat - z 69% do 23%. Dane powinny skłonić hierarchów kościelnych do szybkich zmian w instytucji, którą zarządzają, o ile chcą, aby młodzi pozostali w młodzi odchodzą od wiary? Przez Czarnka, księży i patokatoinfluencerówJak mogą decydować, to rezygnują z religii. Młodzi odwracają się od wiary, a nasi biskupi będą pytali papieża dlaczegoCo Kościół złączył, człowiek może rozdzielić – jak dokonać apostazji?Czarnek, młodzi mają inne zmartwienia niż "zbawienie dzięki 10 przykazaniom bożych"Radio Maryja: LGBT+ chce przejąć Kościół katolicki i zaorać chrześcijaństwo".ChevronTemat odchodzenia młodzieży od Kościoła podjął Prymas Polski w rozmowie z PAP. Abp Wojciech Polak ocenił, że spadek praktyk religijnych wśród młodych może mieć związek z nadużyciami seksualnymi księży i zaniedbaniami instytucji Kościoła w tym temacie. Jest to o wiele bardziej trzeźwa diagnoza, niż stanowisko innego członka Episkopatu, abp Marka Jędraszewski wie, czemu młodzi nie chodzą do KościołaAbp Marek Jędraszewski udzielił noworocznego wywiadu w Radiu Kraków. Metropolita krakowski odniósł się do wyżej wspomnianych wyników badań CBOS. Stwierdził, że: - Niekoniecznie Kościół jest winny obecnej sytuacji. (...) Kościół stał się ofiarą tego, co się dzieje od prawie dwóch lat - powiedział abp Jędraszewski, mając na myśli pandemię i spadek pobożności wśród inne powody spadku religijności wśród młodzieży wymienia abp Jędraszewski? - Lęki, jakieś zamykanie się w sobie, brak umiejętności kontaktów między sobą, brak możliwości normalnego wzrastania, czego niezbędnym warunkiem są szkoły, a one przez dłuższy czas funkcjonowały przez zdalne nauczanie - powiedział krakowski członek Episkopatu w swej nieomylności przypomniał, że największym zagrożeniem dla młodzieży są SMARTFONY i środki komunikowania społecznego. Dzieci chętniej będą patrzyły na to, co znajdą w smartfonie czy w internecie, niż na to, co mogliby usłyszeć od swoich rodziców i dziadków. To jest pokolenie "pochylonych głów", dzieciaków, które na przerwie między zajęciami w szkole nie będą ze sobą wiele rozmawiać, biegać czy nawet toczyć różnego rodzaju pojedynków. Będą siedzieć obok siebie wpatrzeni na to, co zobaczą w małym Abp Marek Jędraszewski(Halo, a co z Netfliksem? Dlaczego arcybiskup zapomniał przypomnieć o tej szatańskiej platformie streamingowej promującej zdegenerowane, zachodnie wartości?)Duchowny nie zapomniał powiedzieć, że: - Kościół przedstawia się jako instytucję opresyjną, która nie pozwala być sobą, nie pozwala być wolnym, tylko ciągle czegoś zakazuje, na coś nie pozwala, a to nie do końca jest społeczność LGBTQ+ chyba by się z tym nie zgodziła...Dlaczego młodzi naprawdę odchodzą od Kościoła?Jeśli większość członków Episkopatu ma równie stereotypowe i zabetonowane spojrzenie na świat, co abp Jędraszewski (znany z porównywania LGBT do epidemii cholery), to w nadchodzących latach kościół zamieni się w miejsce wypoczynku dla emerytów i chcecie się dowiedzieć, co nam, młodym, naprawdę przeszkadza w kościele, są to:hipokryzja hierarchów kościelnychtoksyczni katolicydziałalność patokatoinfluencerówformułki ponad człowiekiemdziałalność ministra edukacji narodowejNa rozwinięcie tych punktów zapraszam Was do pełnego artykułu na ten Radio Kraków

Czas zatem na duszpasterskie wyjście naprzeciw problemowi – nie tylko odchodzących od Kościoła, ale też ich bliskich, którzy cierpią z tego powodu. Ta książeczka ma być przydatnym narzędziem w tym dziele. Sursum corda! Zmierzmy się z problemem, pomóżmy tym, którzy pomocy potrzebują.

Margaret niewiele mówi na temat swojego życia osobistego. Na jej profilach w mediach społecznościowych możemy zobaczyć, jak rozwija się jej kariera, jednak gwiazda rzadko pokazuje fotki niezwiązane z pracą. Jednak teraz piosenkarka uchyla rąbka tajemnicy. Z kim stworzyła najdłuższy „związek”? Dobra passaKariera Margaret nabiera coraz szybszego tempa. Niedawno artystka zaprezentowała swój trzeci album – „Monkey Business”. Co będzie potem? Tego nie wie nawet sama artystka. Zauważa, że żyje bardzo szybko.– My dziś żyjemy bardzo szybko. Sama ciągle zastanawiam się nad tym, co dalej, jak będzie wyglądało moje życie za jakiś czas. Ludziom z mojego pokolenia łatwo też być asertywnymi, łatwo powiedzieć: „Nie mam czasu, to mi nie pasuje, nie chcę!”– mówi Margaret w rozmowie z magazynem „Party”.Margaret: Nasza miłość trwa już trzy lata. O kim mówi piosenkarka?Taki tryb życia ma swoje plusy i minusy np. utrudnia podtrzymywanie wielu relacji. Jednak i na to młoda wokalistka znalazła swój sposób! Gwiazda zdradziła, że jej związek trwa już trzy lata! O kogo chodzi?– Dla mnie, osoby, która nigdy nie była w długim związku, to jest poważne wyzwanie. Jak wracam do domu po długiej sesji, to nie ma przebacz, biorę smycz i idę na spacer, bo Tosia chce siku. Ona nie traktuje mnie jak gwiazdę, nie zna Margaret, tylko Gosię. Jak się gniewa, to jest szczera: odwraca się do mnie ogonem i odchodzi. Nasza miłość trwa już trzy lata i to mój najdłuższy związek. Mężczyźni się zmieniają, a Tosia ciągle ta sama – zwierzyła się Tosię kupiła swojej mamie. Ale piosenkarka tak bardzo tęskniła za psim towarzyszem, że w końcu jej mama się zgodziła, aby Tosia zamieszkała z córką w stolicy. Gwiazda czasami zabiera pieska ze sobą w podróże, dzięki temu może z suczką spędzić więcej czasu.————————————————————————————————Źródło zdjęć: oraz
Do grupy należy 1,4 tys. osób. Wiele z nich otwarcie wypowiada się na temat swojego odejścia z Kościoła. „Po sześciu latach zastanawiania się, coś we mnie pękło.
Margaret w rozmowie z magazynem "Playboy" przyznała, że planuje dokonać apostazji, czyli oficjalnego wystąpienia z kościoła katolickiego. Wspomniała, że była "przymuszana do chodzenia do kościoła" i "spowiadania się z masturbacji". "Przeraża mnie, jak bardzo poznawanie własnego ciała było i jest stygmatyzowane" - stwierdziła w wywiadzie piosenkarka. Teraz we wpisie na Instagramie podkreśla, że decydującą kwestią było to, że deklaruje się jako osoba niewierząca. "Wychowanie seksualne dzieci i młodzieży jest bardzo ważne i mam nadzieje ze nowe pokolenie nie będzie musiało mierzyć się z wyrzutami sumienia podczas odkrywania swojej seksualności. Nie występuje z kościoła z powodu żadnego konkretnego zdarzenia. Jestem osobą niewierząca i za fair konsekwencje tego, uważam wypisanie się z grupy do której już nie należę" - czytamy we wpisie Margaret. Jacek Dehnel dokonał apostazji Deklaracja Margaret na temat apostazji nie jest pierwszą tego typu w ostatnim czasie. Pod koniec maja br. pisarz Jacek Dehnel przyznał, że zdecydował się na wystąpienie z kościoła. Wśród przyczyn apostazji wymienił niechęć kościoła do społeczności LGBT, wspieranie polityki rządzącej partii, a także sprawy molestowania seksualnego, ukrywanego przez duchownych, o którym coraz głośniej jest po projekcji filmu "Tylko nie mów nikomu" braci Sekielskich. Margaret i "Gaja Gornby". Nowe alter ego piosenkarki "Gaja Hornby" to nie tylko tytuł nowej płyty Małgorzaty Jamroży, ale też je nowe alter ego. - Gdyby nie było Margaret, to nie byłoby Gaji. Ta pierwsza nauczyła mnie wielu rzeczy. Dzięki niej potrafię stawiać na swoim i "tupać nogą". Te dwie połowy mojej osobowości są nierozerwalne. Gaja jest przede wszystkim oznaką tego, jak bardzo dojrzałam - mówiła artystka w wywiadzie dla Onetu. W sieci ukazał się teledysk do kolejnego singla z krążka "Gaja Gornby". Klip do piosenki "Chwile Bez Słów" jest kolejnym, w którym piosenkarka występuje ze swoim chłopakiem, znanym pod pseudonimem "Kacezet".

I o tym, jak po wszystkim, czego się w ostatnich latach o Kościele dowiedzieliśmy – i wciąż się dowiadujemy – można jeszcze w tej instytucji pozostawać i dlaczego. Rozmawiamy także o tuszowaniu przestępstw seksualnych przez kościelnych hierarchów oraz o tym w jaki sposób należałoby reformę Kościoła przeprowadzić.

Margaret jest z jedną z najpopularniejszych polskich artystek, która w przeciwieństwie do większości koleżanek z branży, może pochwalić się bardzo długą listą radiowych hitów. Co ciekawe, zyskała rzeszę fanów nie tylko dzięki muzyce, którą tworzy. Artystka nie boi się manifestować swojego oryginalnego stylu, a także otwarcie mówić tego, co wsparła społeczność LGBT, publicznie krytykując liczne homofobiczne akty, do których dochodzi w naszym kraju. Gwiazda jest też zwolenniczką wprowadzenia rzetelnej edukacji seksualnej do szkół. W najnowszym wywiadzie dla Playboya powiedziała z kolei, że nosi się z decyzją o oficjalnym wystąpieniu z Kościoła. Wiadomość o tym, że wokalistka zamierza dokonać apostazji, odbiła się szerokim echem w mediach. Margaret postanowiła ponownie poruszyć ten temat i napisała na Instagramie o powodach swojej do wywiadu dla @playboypolska ‼️ Wychowanie seksualne dzieci i młodzieży jest bardzo ważne i mam nadzieję, że nowe pokolenie nie będzie musiało mierzyć się z wyrzutami sumienia podczas odkrywania swojej seksualności. Nie występuję z Kościóła z powodu żadnego konkretnego zdarzenia. Jestem osobą niewierzącą i za fair konsekwencje tego uważam wypisanie się z grupy, do której już nie należę_ – wyznała szczerze sądzicie o decyzji Margaret?Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze jestem osobą niewierzącą. Chyba czas formalnie odejść. To jedyne logiczne ja to szanuję. Przynajmniej nie bawi się w podwójną moralność jak większość ją za to. Każdy z nas ma prawo do własnego zdaniaŻenujące, że o wszystkim muszą informować na insta. Zostaw to dla siebie kobieto , nas to gó..no obchodzi!!!! Rób ze swoim życiem co komentarze (422)Niech najlepiej wypisze się z PolskiTo bardzo, bardzo, zdolna artystka, do tego pracowita! Wiara i inne zapatrywania są jej i tylko jej prywatną sprawąBrawo, mam nadzieję, że będzie inspiracją dla wielu. Życie w pseudo wspólnocie nie ma mój typ nie moja bajka,nic co by koment...Mówi o sobie, że jest osobą niewierzącą a w wywiadzie zapytana o czas na ukończenie kreacji- mówi " jak Bóg da". O co jej chodzi? Nie może się zdecydować czy Bóg istnieje czy nie? Cy chodzi o to, że w showbiznesie jest tyle ludzi homoseksualnych i takie poparcie dla LGBT bardzo się dobrze sprzedaje jako chwyt marketingowy?Gdyby ją przestali promować -byłoby z nas ma swoj rozum -ale zeby od razu to upublicznac wszem i wobec wyszla to wyszla mnie to nie obchodzi zaraz przeczyramy ze przeszla na protestantyzm albo buddyzm -jej sprawamowa srebrem a milczenie złotem szybciej mowi niż myślimowa srebrem a milczenie złotem szybciej mowi niż myśliNie wierze ze bez wiary dlugo wytrzymasz .Twoj wybor , pozniej okaze sie ze to tylko , wybor :) ;)Jak może z Kościoła wystąpić ktoś kto nie chodzi do niego, nie obchodzi żadnych świat. Rodzice go ochrzcili, posłali do Pierwszej Komunii św. Był za młodu u Bierzmowania. Jako dorosły odrzuca to wszystko z jakiegoś powodu, jego wybór.

Margaret o wywiadzie dla Playboya i apostazji. Margaret podkreśliła w nim, że jej wystąpienie z Kościoła Katolickiego nie ma żadnego konkretnego powodu a jest konsekwencję utraty wiary. Uważa więc, że w takiej sytuacji to jedyne słuszne wyjście.

Margaret Thatcher jako pierwszy polityk w brytyjskiej w historii na stanowisku premiera rządziła przez trzy kadencje (1979-1990). Przez ostatnie lata chorowała, zmarła na udar mózgu. Przedstawiamy wspomnienia o byłej premier. Hanna Suchocka, była premier: Z Margaret Thatcher miałam okazję spotkać się kilkakrotnie. Pierwszy raz, gdy byłam premierem, a Ona już nie podczas mojej wizyty w Londynie. Robiła spore wrażenie, a zwłaszcza dla mnie, osoby zaczynającej misję publiczną. Była nawet dla mnie idolem, podziwiałam jej stanowczość i zdolności polityczne. Była niewątpliwie wielką osobowością, osobą uprzejmą, ale jednak trzymającą pewien dystans. Pamiętam, że kiedy sama byłam premierem dziennikarze zapytali mnie, czy jestem „Drugą Margaret Thatcher”, odpowiedziałam, że jestem Pierwszą Suchocką, bo nie chciałam Jej naśladować, a także sytuacja oraz systemy polityczne Polski i Wielkiej Brytanii były bardzo odmienne. Pamiętajmy, że dla Polski była również ważnym symbolem, wspierała polskie dążenia demokratyczne, o czym świadczy Jej wizyta w Polsce w 1988 r. Tadeusz Mazowiecki, były premier: Odchodzi jedna z Wielkich… Po raz pierwszy spotkaliśmy się w 1988 r., gdy przyjechała do Polski i odwiedziła także Lecha Wałęsę w Gdańsku. Było to niezwykle ważne spotkanie. Pamiętam, że była niezwykle zorganizowana, kontrolowała każdą minutę. Była też osobą o niezwykle zdecydowaną. Pamiętam, że kiedy spotkaliśmy się potem w Londynie, dokąd pojechałem na Jej zaproszenie, zbiegło się to z konferencją ministrów spraw zagranicznych w Ottawie, gdzie postanowiono o Konferencji 2 plus cztery [seria zorganizowanych w 1990 r. spotkań przedstawicieli NRD i RFN oraz USA, Wielkiej Brytanii, Francji i ZSRR, na których omawiano sprawy dotyczące zjednoczenia Niemiec – red.]. Uzyskałem wówczas mocne poparcie dążeń Polski, by zakończyć sprawy naszej zachodniej granicy z Niemcami i udało się, by ówczesny minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski uczestniczył w tej konferencji. Margaret Thatcher rozumiała, że dla Polski to sprawa niezwykle istotna, choć już wtedy zauważyłem pewne Jej obawy wobec aspiracji Niemiec w obliczu zjednoczenia, chociaż historia tych obaw nie potwierdziła. Pamiętam również, że interesowała się relacjami Europy wobec Związku Radzieckiego i mocno promowała Gorbaczowa, którego zauważyła zanim objął tak eksponowaną funkcję. Niewątpliwie odegrała wielką rolę, wywierała mocny nacisk – także z Ronaldem Reaganem, a potem Georgem Bushem na przemiany w ZSRR. Jan Krzysztof Bielecki, były premier: Pierwszy raz spotkałem się z Margaret Thatcher w 1988 r. podczas jej wizyty w Polsce. To było spotkanie w kościele św. Brygidy w Gdańsku, na które przyszło wielu ludzi Solidarności. To było dla mnie wielkie przeżycie, bo od początku lat 80. Margaret Thatcher była dla mnie symbolem demokracji i wolności. My bardzo potrzebowaliśmy takiego międzynarodowego wsparcia i ona nam je przywiozła. To był czas wielkiej beznadziei i marazmu. Nie przejmowała się, że w Polsce rządzi Wojciech Jaruzelski, ale odważnie z podniesioną głową spotkała się z ludźmi, którzy chcieli innej Polski. Była dla mnie, już jako premiera w 1991 r., wzorem reformowania gospodarczego kraju. Opracowując plan redukcji długu publicznego korzystaliśmy z recept „Żelaznej Damy”. Wiem, że jej sposób patrzenia na gospodarkę bardzo inspirował wicepremiera, ministra finansów Jacka Rostowskiego, który przecież wiele lat spędził w Wielkiej Brytanii. Drugi raz spotkałem się z nią w 1991 r., kiedy byłem premierem i przyjechała do Polski na moje zaproszenie. Po tej wizycie przysłała do mnie bardzo osobisty list, z którego zapamiętałem jej silne wsparcie dla reformowania polskiej gospodarki. Potem pojechałem do Margaret Thatcher do Wielkiej Brytanii razem z Hanną Suchocką. Zauważyłem wtedy, że choć w polityce to prawdziwa Żelazna Dama, to w relacjach osobistych jest bardzo ciepłą i opiekuńczą osobą. Pamiętam, że przed wyjściem do dziennikarzy powiedziała Hannie Suchockiej , by poprawiła makijaż, a mnie w czasie obiadu napominała, abym się porządnie najadł. Była też bardzo dowcipną osobą, co pokazała kiedyś na naszej wspólnej konferencji w Pradze, kiedy pojechaliśmy tam na zaproszenie Vaclava Havla. Podała mi wtedy karteczkę z zabawnym komentarzem na temat mojego wystąpienia. Jacek Rostowski, wicepremier, minister finansów: Margaret Thatcher była osobą o niezwykle silnej osobowości. Powinniśmy być jej szczególnie wdzięczni, bo to ona razem z Janem Pawłem II i Ronaldem Reaganem, stworzyli sytuację polityczną, dzięki której wygrali bitwę intelektualną z komunizmem. Przez co sami komuniści, tak naprawdę, przestali w ten system wierzyć. W wymiarze moralnym - była to zasługa naszego Papieża, w wymiarze potęgi Zachodu, stworzonego systemu obronnego - była to zasługa determinacji Prezydenta Reagana. Natomiast w wymiarze intelektualnym, w wymiarze afirmacji najważniejszych wartości: wolności, nie tylko politycznej, ale także gospodarczej - największe zasługi miała była Pani Premier Margaret Thatcher. To ona, w gronie wielkich liderów początku lat 80-tych, doprowadziła do pokojowego upadku komunizmu i dzięki temu, do odzyskania niepodległości i demokracji przez nasz kraj. Myślę, że to wielkie zwycięstwo demokracji, które nastąpiło pod koniec lat 80-tych, jest wielkim pomnikiem historycznym Margaret Thatcher

Kilka miesięcy temu mówił w jednym z wywiadów, że “skoro Jezus zostaje w Kościele, a nie widzę, żeby się pakował i uciekał – to i ja zostaję”. 8 kwietnia 2023 r., czyli w Wielką Sobotę, o. Marcin Mogielski ogłosił jednak publicznie, że odchodzi nie tylko z Zakonu Kaznodziejskiego, ale także z całego Kościoła katolickiego.

Odejścia ze struktur Kościoła nie są niczym nadzwyczajnym – były, są i pewnie będą. Pytania mnożą się, gdy te odejścia ogłaszane są publicznie, przez znane osoby – duchownych, które w ciągu ostatnich kilku lat wywołały liczne dyskusje dotyczyły dwóch znanych osób duchownych, które podjęły decyzję o rezygnacji z życia zakonnego. Jesienią 2005 r. opuścił zakon jezuitów Stanisław Obirek - teolog, historyk, pedagog i dziennikarz. Rok temu odszedł z zakonu dominikanów Tadeusz Bartoś - teolog, filozof, publicysta i wykładowca są autorami artykułów i książek, w których często pojawia się refleksja teologiczna oraz filozoficzna nad kondycją ludzką czy sytuacji kościoła katolickiego. Nie szczędzą krytycznych uwag, podsuwają recepty, a czasem tylko wytykają błędy lub po prostu wskazują na bolesne zjawiska. Angażują się w dialog między religiami, zgłębiają historię ludzkiej myśli. Co w tych odejściach może być niepokojące? Fakt, że zrobili to ludzie, którzy doskonale wiedzieli co i dlaczego robią, oraz jakie mogą być tego konsekwencje. Chociaż ten ostatni punkt zawsze pozostaje chłodnej analizyW najnowszym numerze Tygodnika Powszechnego (nr 4, 2008 r.) znajduje się tekst: „Teolog odchodzi z Kościoła”. Artykuł autorstwa Artura Sporniaka tyczy się kolejnego dość burzliwego wydarzenia z życia Tomasza Węcławskiego. Kim jest ów człowiek? Jeszcze rok temu był księdzem. Kiedy opinią publiczną wstrząsnęła (a dla wielu rzeczywiście był to wstrząs) wiadomość o jego odejściu z kapłaństwa, jedynym „wytłumaczeniem” było oświadczenie, które profesor Węcławski przesłał KAI. Oto fragment tego oświadczenia:- Po wieloletnimi, gruntownym zastanowieniu doszedłem do przekonania, że z racji sumienia nie powinienem już w moim działaniu reprezentować instytucji i wspólnoty kościelnej. Zakończyłem i zamknąłem moją działalność kapłańską. Zamierzam działać publicznie wyłącznie na moją własną odpowiedzialność – tak pisał w marcu 2007 r. profesor Tomasz Węcławski, teolog fundamentalista, członek Papieskiej Komisji Teologicznej. Z tego fragmentu można wysnuć jeden wniosek – decyzja była przemyślana, była pewnie owocem rozmaitych analiz, wielu rozmów. Przypuszczać należy, że tego typu decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień, pod wpływem odchodzi z KościołaW ciągu najbliższych dni będziemy pewnie świadkami kolejnych pytań bez szansy na klarowne odpowiedzi. We wspomnianym już wcześniej tekście „Teolog odchodzi z Kościoła” czytamy, że Tomasz Węcławski zrezygnował z przynależności do Kościoła Rzymskokatolickiego. - Potwierdzam, że 21 grudnia 2007 odstąpiłem od przynależności do Kościoła Rzymskokatolickiego – taką informację zamieścił teolog na forum założonej przez siebie Pracowni Pytań Granicznych. Zamieszczenie takiej informacji to tym samym upublicznienie jej, a w konsekwencji sprowokowanie kolejnej dyskusji wewnątrz Kościoła, a pewnie też poza nim. Jednocześnie prof. Węcławski zaznacza, że nie będzie publicznie komentować swojej decyzji. Podsumowania?Podsumowania - specjalnie w formie pytania. Bo czy można przedstawić podsumowanie tych wydarzeń, tak jak się robi np. analizę działań wojennych czy strategię kampanii reklamowej? Tutaj mamy do czynienia z głębokimi ranami serca, z wątpliwościami, z dylematami, które – jak sadzę – towarzyszyły tym wymienionym w tekście osobom, ale też wszystkim ludziom, którzy zdecydowali się na rezygnację ze stanu duchownego lub też odejście z Kościoła. Nie chcę być posądzona o relatywizm, ale to jedne z tych podsumowań, które wymykają się prostym schematom: czarne-białe. Nie ma prostego podziału na grupę głupich, złych i potępionych oraz światłych, dobrych i zbawionych – chodzi mi tutaj o tzw. ludzką ocenę określonych czynów. Najbardziej niepokojący w tym wydarzeniu jest nie sam fakt odejścia (z Kościoła Rzymskokatolickiego) – bo jest to pewien oczywisty smutek – ale to, że owo odejście stało się przedmiotem publicznej debaty. Ryzyko widzę w pytaniu, jakie może sobie zadać wiele osób: skoro nawet teolog, naukowiec odchodzi z Kościoła, to z tą instytucją rzeczywiście musi być coś „nie tak”… A tego typu myślenie może rodzić przykre konsekwencje. Życzę sobie i wszystkim, by rozmowy i debaty o odejściach z Kościoła miały więcej treści popartych rzetelnymi argumentami niż krzywdzących analiz popartych ofertyMateriały promocyjne partnera . 473 130 10 96 294 136 218 280

margaret odchodzi z kościoła