Podejrzewam, że scenariusz „Gambita” bracia Coen napisali w okolicach „Okrucieństwa nie do przyjęcia” i „Ladykillers”. Filmy te mają ze sobą sporo wspólnego – wszystkie trzy powstały w oparciu o cudze pomysły („Ladykillers” i „Gambit” to remake’i, zaś „Okrucieństwo…” bazuje na story trzech innych scenarzystów), dobre żarty mieszają się ze słabymi, elegancja z chamstwem i prostactwem, a głównym bohaterom chodzi wyłącznie o kasę. Łączy je jeszcze pewna cecha charakteryzująca filmy na tyle dobre, aby się na nich nie nudzić, ale na tyle słabe, aby szybko o nich zapomnieć. Są ulotne. Ktoś inny powiedziałby, że to lekkość, lecz można by odczytać to jako pochwałę, a ja chwalić nie chcę. Dwa wcześniejsze filmy braci Coen, o których tu mowa, mogą się podobać za pierwszym razem, lecz nie wytrzymują drugiego seansu. Widzimy wtedy szwy, żarty przestają bawić, wigor ustępuje miejsca zniecierpliwieniu, bo historia sama w sobie jest niespecjalna – wszystko wydaje się wymuszone. To, co pozostaje, to styl, jaki słynne rodzeństwo wypracowało już na początku swojej kariery (nie piszę „karier”, bo od „Śmiertelnie proste” karierę mają wspólną). Styl, który pozwala skoncentrować się nie tyle na samej opowieści, co na sposobie opowiadania. „Gambita” jednak wyreżyserowali nie oni, lecz Michael Hoffman, mający na koncie filmy warsztatowo sprawne, choć stylistycznie „przezroczyste” („Szczęśliwy dzień”, „Sen nocy letniej”).Harry Deane, kustosz kolekcji obrazów należącej do magnata prasowego, Lionela Shahbandara, ma już serdecznie dość swojego szefa. Poniżany i niedoceniany planuje podstawić mu pod nos falsyfikat zaginionego obrazu Moneta „Stogi siana o zmierzchu”, nakłonić do kupna i zgarnąć kilkanaście milionów funtów. Obraz już ma, lecz potrzebuje jeszcze „właściciela”. Jego wybór pada na prawdziwą kowbojkę z Teksasu, o swojsko brzmiącym nazwisku, Puznowski. PJ, bo tak każe się do siebie zwracać, jest obcesowa i charakterna – wydaje się zupełnym przeciwieństwem spokojnego, ułożonego i pasywnego Deana. Bez spięć się nie obejdzie. Czy mają szansę przeprowadzić akcję z powodzeniem, pomimo dzielących ich różnic?Nie ma w „Gambicie” nic, czego już wcześniej byśmy nie widzieli. Niedopasowany duet? Jest. Kradzież, która nie idzie zgodnie z planem? Jest. Komedia pomyłek, gdy obsługa hotelowa bierze bohatera za żigolaka, a ten daje ku temu powody? Jest. Uśmiechnięci od ucha do ucha japońscy biznesmeni? Są. Kaleczący język angielski obcokrajowiec, grany przez Amerykanina? Jest. Animowana czołówka? A jakże! Wszystko to daje poczucie bezpiecznego seansu – gdy twórcy niczym nas nie chcą zaskoczyć, skupiają się na tym, aby nawet najbardziej ograne chwyty były na poziomie. I ten poziom jest zachowany. Film ma dobre tempo, sympatycznych bohaterów, kilka zabawnych sytuacji oraz wprawia w pozytywny nastrój. Nie zostanie w naszej pamięci na długo i raczej do niego nie wrócimy (chyba, że przypadkiem w telewizji), ale sprawia wrażenie dobrej tylko „sprawia wrażenie”? Daje o sobie znać ulotność, o której wspomniałem. Nie można zachwycać się filmem, gdy już w trakcie seansu dostrzega się jego przeciętność. Coenowie potrafili to skryć za swoim stylem, Hoffman zaś wydaje się bezbronny. Opowiada bez dłużyzn, swobodnie, jakby od niechcenia, ale właśnie przez taką reżyserię, tylko podkreśla błahość opowiadanej historii. Brakuje pazura, albo chociaż elementów, które jakoś psułyby tę harmonię, zarówno stylistyczną, jak i fabularną. Nie wystarczy rzucić bohaterom kłody pod nogi, widz i tak jest świadomy tego, że się pojawią. Trzeba też wiedzieć, jak należy to zrobić. Niestety, Hoffman dramaturgicznie zawala cały film – w „Gambicie” lekka, a przez to nieważna, jest nawet rozmowa o chciwości, w której zatracamy się i gubimy. Morał, że powinniśmy pozostać sobą pomimo pokusy zdobycia wielkich pieniędzy, rozmywa się, pozostając czymś, na co niewielu zwróci film stoi na przyzwoitym poziomie. Colin Firth ze swoją angielską powściągliwością, taktem oraz zmęczoną i poobijaną twarzą bez problemu daje się lubić, zwłaszcza gdy zestawić go z egocentrycznym i chamskim Alanem Rickmanem w roli Shahbandara. Cameron Diaz najlepiej radzi sobie w komediach, tak jest i tutaj – jej PJ Puznowski jest nieokrzesana, ale nie głupia. Chce dostać swoją działkę, co nie znaczy, że gotowa jest dla pieniędzy zrobić wszystko. Co innego grany przez niezawodnego Stanley’a Tucci Zaidenweber, łasy na kasę ekspert od Moneta. Szkoda, że ci aktorzy nie spotkali się na planie lepszego gdyby „Gambita” zrobili bracia Coen powstałby lepszy film? Niekoniecznie. Być może humor byłby ostrzejszy, a Harry Deane stałby się bardziej głupkowatą postacią, jak bohaterowie „Okrucieństwa…” i „Ladykillers”, ale czy to by pomogło historii? Drugi seans zweryfikowałby jakość filmu i wydaje mi się, że ocena nie różniłaby się specjalnie od oceny tamtych tytułów, o których dziś już nikt nie pamięta. Zapewniam, że o „Gambicie” widownia zapomni jeszcze szybciej.
Gambit, czyli jak ograć króla Harry Deane planuje okraść jednego z najbogatszych ludzi świata, ekscentrycznego miliardera Lionela Shabandara. Rolę przynęty - pięknej kobiety ma zagrać Nicole ale Harry wkrótce sam ulega jej wdziękom. Godziny seansów: 11:30; 18:00 Podejrzewam, że scenariusz „Gambita” bracia Coen napisali w okolicach „Okrucieństwa nie do przyjęcia” i „Ladykillers”. Filmy te mają ze sobą sporo wspólnego – wszystkie trzy powstały w oparciu o cudze pomysły („Ladykillers” i „Gambit” to remake’i, zaś „Okrucieństwo…” bazuje na story trzech innych scenarzystów), dobre żarty mieszają się ze słabymi, elegancja z chamstwem i prostactwem, a głównym bohaterom chodzi wyłącznie o kasę. Łączy je jeszcze pewna cecha charakteryzująca filmy na tyle dobre, aby się na nich nie nudzić, ale na tyle słabe, aby szybko o nich zapomnieć. Są ulotne. Ktoś inny powiedziałby, że to lekkość, lecz można by odczytać to jako pochwałę, a ja chwalić nie chcę. Dwa wcześniejsze filmy braci Coen, o których tu mowa, mogą się podobać za pierwszym razem, lecz nie wytrzymują drugiego seansu. Widzimy wtedy szwy, żarty przestają bawić, wigor ustępuje miejsca zniecierpliwieniu, bo historia sama w sobie jest niespecjalna – wszystko wydaje się wymuszone. To, co pozostaje, to styl, jaki słynne rodzeństwo wypracowało już na początku swojej kariery (nie piszę „karier”, bo od „Śmiertelnie proste” karierę mają wspólną). Styl, który pozwala skoncentrować się nie tyle na samej opowieści, co na sposobie opowiadania. „Gambita” jednak wyreżyserowali nie oni, lecz Michael Hoffman, mający na koncie filmy warsztatowo sprawne, choć stylistycznie „przezroczyste” („Szczęśliwy dzień”, „Sen nocy letniej”). Harry Deane, kustosz kolekcji obrazów należącej do magnata prasowego, Lionela Shahbandara, ma już serdecznie dość swojego szefa. Poniżany i niedoceniany planuje podstawić mu pod nos falsyfikat zaginionego obrazu Moneta „Stogi siana o zmierzchu”, nakłonić do kupna i zgarnąć kilkanaście milionów funtów. Obraz już ma, lecz potrzebuje jeszcze „właściciela”. Jego wybór pada na prawdziwą kowbojkę z Teksasu, o swojsko brzmiącym nazwisku, Puznowski. PJ, bo tak każe się do siebie zwracać, jest obcesowa i charakterna – wydaje się zupełnym przeciwieństwem spokojnego, ułożonego i pasywnego Deana. Bez spięć się nie obejdzie. Czy mają szansę przeprowadzić akcję z powodzeniem, pomimo dzielących ich różnic? Nie ma w „Gambicie” nic, czego już wcześniej byśmy nie widzieli. Niedopasowany duet? Jest. Kradzież, która nie idzie zgodnie z planem? Jest. Komedia pomyłek, gdy obsługa hotelowa bierze bohatera za żigolaka, a ten daje ku temu powody? Jest. Uśmiechnięci od ucha do ucha japońscy biznesmeni? Są. Kaleczący język angielski obcokrajowiec, grany przez Amerykanina? Jest. Animowana czołówka? A jakże! Wszystko to daje poczucie bezpiecznego seansu – gdy twórcy niczym nas nie chcą zaskoczyć, skupiają się na tym, aby nawet najbardziej ograne chwyty były na poziomie. I ten poziom jest zachowany. Film ma dobre tempo, sympatycznych bohaterów, kilka zabawnych sytuacji oraz wprawia w pozytywny nastrój. Nie zostanie w naszej pamięci na długo i raczej do niego nie wrócimy (chyba, że przypadkiem w telewizji), ale sprawia wrażenie dobrej zabawy. Dlaczego tylko „sprawia wrażenie”? Daje o sobie znać ulotność, o której wspomniałem. Nie można zachwycać się filmem, gdy już w trakcie seansu dostrzega się jego przeciętność. Coenowie potrafili to skryć za swoim stylem, Hoffman zaś wydaje się bezbronny. Opowiada bez dłużyzn, swobodnie, jakby od niechcenia, ale właśnie przez taką reżyserię, tylko podkreśla błahość opowiadanej historii. Brakuje pazura, albo chociaż elementów, które jakoś psułyby tę harmonię, zarówno stylistyczną, jak i fabularną. Nie wystarczy rzucić bohaterom kłody pod nogi, widz i tak jest świadomy tego, że się pojawią. Trzeba też wiedzieć, jak należy to zrobić. Niestety, Hoffman dramaturgicznie zawala cały film – w „Gambicie” lekka, a przez to nieważna, jest nawet rozmowa o chciwości, w której zatracamy się i gubimy. Morał, że powinniśmy pozostać sobą pomimo pokusy zdobycia wielkich pieniędzy, rozmywa się, pozostając czymś, na co niewielu zwróci uwagę. Aktorsko film stoi na przyzwoitym poziomie. Colin Firth ze swoją angielską powściągliwością, taktem oraz zmęczoną i poobijaną twarzą bez problemu daje się lubić, zwłaszcza gdy zestawić go z egocentrycznym i chamskim Alanem Rickmanem w roli Shahbandara. Cameron Diaz najlepiej radzi sobie w komediach, tak jest i tutaj – jej PJ Puznowski jest nieokrzesana, ale nie głupia. Chce dostać swoją działkę, co nie znaczy, że gotowa jest dla pieniędzy zrobić wszystko. Co innego grany przez niezawodnego Stanley’a Tucci Zaidenweber, łasy na kasę ekspert od Moneta. Szkoda, że ci aktorzy nie spotkali się na planie lepszego filmu. Czy gdyby „Gambita” zrobili bracia Coen powstałby lepszy film? Niekoniecznie. Być może humor byłby ostrzejszy, a Harry Deane stałby się bardziej głupkowatą postacią, jak bohaterowie „Okrucieństwa…” i „Ladykillers”, ale czy to by pomogło historii? Drugi seans zweryfikowałby jakość filmu i wydaje mi się, że ocena nie różniłaby się specjalnie od oceny tamtych tytułów, o których dziś już nikt nie pamięta. Zapewniam, że o „Gambicie” widownia zapomni jeszcze szybciej. Harry Deane (Colin Firth), spokojny z natury kustosz imponującej kolekcji obrazów ekscentrycznego Lorda Shahbandara (Alan Rickman), ma już dość swego wyjątkowo wrednego szefa. Wymyśla więc szatański plan zemsty za doznane krzywdy – zamierza skłonić Lorda do zakupu zaginionego bezcennego arcydzieła Moneta. Plan ten ma jednak dwa słabe punkty: po pierwsze arcydzieło jest Program TV Stacje Magazyn Ocena komedia kryminalna USA 2012, 90 min "Gambit, czyli jak ograć króla" to sprawnie zrealizowana komedia z wątkiem kryminalnym będąca remakiem produkcji z 1966 roku, w której główne role zagrali Shirley MacLaine i Michael Caine. Film ma dwa niezaprzeczalne atuty - scenariusz autorstwa braci Coen i idealnie dobraną obsadę. Cameron Diaz, Alan Rickman i Colin Firth wydają się wręcz stworzeni do swoich ról. Colin Firth gra w komedii "Gambit, czyli jak ograć króla" rolę nieco fajtłapowatego Harry'ego Deane'a. Mężczyzna sprawuje pieczę nad kolekcją impresjonistycznych obrazów należącą do magnata medialnego lorda Lionela Shahbandara (Alan Rickman). Mężczyzna ma dość upokorzeń, które ciągle spotykają go ze strony aroganckiego bogacza. W końcu, chcąc zemścić się na nim, obmyśla plan błyskotliwej intrygi. Harry wie, że Shahbandar od dawna marzy o zdobyciu zaginionego arcydzieła Claude'a Moneta, obrazu zatytułowanego "Stogi siana". Postanawia sprzedać mu podrobione płótno francuskiego impresjonisty, zgarniając przy tym miliony dolarów. W swój plan wtajemnicza byłego wojskowego, a obecnie fałszerza, Majora (Tom Courtenay). Razem jadą do Stanów Zjednoczonych, by przekonać także do współpracy piękną mistrzynię rodeo, PJ Puznowski (Cameron Diaz). Ma ona udawać córkę polskiego żołnierza, który przed laty wydarł dzieło Niemcom. Gdy młoda Amerykanka zgadza się na współpracę z angielskimi oszustami, cała trójka wraca do Londynu. Tam jednak sytuacja szybko zaczyna się komplikować. Harry ma coraz większe problemy ze sfinansowaniem pobytu PJ w drogim hotelu. Na dodatek kobieta zaczyna flirtować z Lionelem. Plany Deane'a może pokrzyżować także jego rywal, inny współpracownik Shahbandara, Martin Zaidenweber (Stanley Tucci). Michael Hoffman Colin Firth (Harry Deane), Alan Rickman (Lionel Shahbandar), Cameron Diaz (PJ Puznowski), Tom Courtenay (The Major), Stanley Tucci (Martin Zaidenweber), Mike Noble (Crouch the Gunboy), Brodie Ross (Shabandar's Shoot Servant), Alex MacQueen (Mr. Dunlop), Joe Berryman (Gas Station Cashier), Ralph Alderman (Rodeo PA Man) Brak powtórek w najbliższym czasie Co myślisz o tym artykule? Skomentuj! Komentujcie na Facebooku i Twitterze. Wasze zdanie jest dla nas bardzo ważne, dlatego czekamy również na Wasze listy. Już wiele razy nas zainspirowały. Najciekawsze zamieścimy w serwisie. Znajdziecie je tutaj. Gatunek: Akcja,HD,Komedia, Po śmierci przyjaciela wypalony architekt i jego kumple z dzieciństwa postanawiają połączyć siły, aby spełnić ostatnie życzenie zmarłego, przemycając jego… FilmGambit20121 godz. 29 min. {"id":"176653","linkUrl":"/film/Gambit%2C+czyli+jak+ogra%C4%87+kr%C3%B3la-2012-176653","alt":"Gambit, czyli jak ograć króla","imgUrl":" Deane planuje okraść jednego z najbogatszych ludzi świata. Do pomocy potrzebna mu jest piękna kobieta. Gdy poznaje Nicole, sam się w niej zakochuje. Więcej Mniej {"tv":"/film/Gambit%2C+czyli+jak+ogra%C4%87+kr%C3%B3la-2012-176653/tv","cinema":"/film/Gambit%2C+czyli+jak+ogra%C4%87+kr%C3%B3la-2012-176653/showtimes/_cityName_"} {"userName":"Muszynski","thumbnail":" i pieniądze","link":"/reviews/recenzja-filmu-Gambit%2C+czyli+jak+ogra%C4%87+kr%C3%B3la-13713","more":"Przeczytaj recenzję Filmwebu"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Harry Deane (Colin Firth) planuje okraść jednego z najbogatszych ludzi świata, ekscentrycznego miliardera Lionela Shabandara (Alan Rickman). Brakuje mu tylko jednego elementu - pięknej kobiety, która zagrałaby rolę przynęty. Nicole (Cameron Diaz) wydaje się być idealną kandydatką, lecz Harry wkrótce sam ulega jej wdziękom, co w efekcie pokrzyżuje mu Scene Pictures / FilmNation Entertainment (współudział) / Michael Lobell ProductionsFilm był kręcony w Londynie, Stratford-upon-Avon (Anglia, Wielka Brytania) i Albuquerque (Nowy Meksyk, USA). Kręcenie zdjęć rozpoczęto w maju i zakończono 20 lipca 2011 roku. Bracia Coen cieszą się jak najbardziej zasłużoną sławą w światku filmowym. Mało kto nie słyszał o kultowym "Fargo" utrzymanym w mroźnym klimacie szalejącej zimy czy produkcji "To nie jest kraj dla starych ludzi" z zapadającą w pamięć postacią nietypowego mordercy (dziwaczna fryzura oraz butla z gazem jako broń). Dzieła spod ręki utalentowanego ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 46%Ekspert sztuki Harry Deane (Firth) zatrudnia fałszerza (Courtenay) i czempionkę teksańskiego rodeo (Diaz). Wszystko po to, by oszukać swojego wstrętnego pracodawcę, barona mediowego – Lorda Shahbandara (Rickman). Pomimo dopieszczonego (jak na pierwszy rzut oka może się wydawać) planu, przekręt lekko zbacza z kursu. więcejzdaniem społeczności pomocna w: 40% Przecierałem oczy ze zdumienia, że ten filmowy potworek wyszedł spod rąk braci Coen. Dodatkowo mamy tutaj bardzo dobrą obsadę co zwiększa absurd całej sytuacji bo nie dostajemy zgrabnej komedii. Dostajemy żarty typu: "facet łazi bez spodni", "kobieta pierdzi w pokoju", "boy hotelowy myśli, że facet ... więcej Wyjątkowo nędzny film, mało śmieszne gagi, mało wciągająca i nieciekawa historia oraz wyjątkowo irytująca Cameron Diaz (może to tylko wrażenie, ale wydaje mi się, że przez botox wygląda jak "Pan Żabol"). Pierwsza cecha, którą wymieniłem powyżej jest oczywiście najbardziej dokuczliwa. Podczas ... więcej Za mało pazura jak na skrypt od Coenów, a i humor zaprezentowany w filmie wydał mi się lekko naciągany i wymuszony. Do tego strasznie irytująca rola Diaz. Rozumiem, że Cameron Diaz miała zagrać właśnie taką prowincjonalną dziewczynę z Teksasu, ale według mnie przeholowała, przez co jej kreacja ... więcej Bardzo zgrabna komedia mająca dużo uroku. Film łobuzerski, momentami nawet łotrzykowski. Sceny w hotelu Savoy - doskonałe. Świetny melanż postaci: kustosz-gentleman, kowbojka z Teksasu, biznesowy tycoon, Japończycy korporacyjni, nie lubiący sztuki flamandzkiej Kolończyk. Idealnie ... więcej Jakiś cymbał z działu marketingu zobaczył na pudełku, że w tym filmie gra Colin Firth i bez oglądania filmu dopisał do tytułu "...czyli, jak ograć króla". Debil, to mało powiedziane. 2. Stilvolles Design: Gambit, czyli jak ograć króla sieht nicht nur funktional, sondern auch stylisch und modern aus, was es zu einem erstklassigen Geschenk macht. 3. Vielseitigkeit pur: Mit Gambit, czyli jak ograć króla kann man fast alles erledigen - von der Organisation des Tagesablaufs bis hin zur Unterhaltung. 4. Harry Deane, spokojny z natury kustosz imponującej kolekcji obrazów ekscentrycznego Lorda Shabandara, ma już dość swego wyjątkowo wrednego szefa. Wymyśla więc szatański plan zemsty za doznane krzywdy – zamierza skłonić Lorda do zakupu zaginionego bezcennego arcydzieła Moneta. Plan ten ma jednak dwa słabe punkty: po… zobacz więcej Reżyseria Michael Hoffman Scenariusz , Joel Coen Aktorzy Colin Firth, Alan Rickman, Stanley Tucci 1 osoba lubi 3 osoby chcą obejrzeć. obejrzy Harry Deane, spokojny z natury kustosz imponującej kolekcji obrazów ekscentrycznego Lorda Shabandara, ma już dość swego wyjątkowo wrednego szefa. Wymyśla więc szatański plan zemsty za doznane krzywdy – zamierza skłonić Lorda do zakupu zaginionego bezcennego arcydzieła Moneta. Plan ten ma jednak dwa słabe punkty: po pierwsze arcydzieło jest bezwartościowym falsyfikatem; po drugie do jego realizacji niezbędna jest piękna kobieta, a tych kustosz nie zna zbyt wielu. Harry jednak nie zamierza się poddać – wyrusza do Teksasu (niełatwo mu będzie wtopić się tu w tłum), gdzie poznaje seksowną i nieprzewidywalną królową rodeo o ksywce PJ. Dziewczyna jest chętna do współpracy, ale nie za darmo. Uczuciowo niedoświadczony Harry jest niebezpiecznie zafascynowany piękną PJ, co bardzo boleśnie zmodyfikuje jego plany… opis dystrybutora Gatunek Komedia, Kryminał Premiera 2012-12-26 (kino), 2012-11-07 (świat), 2013-07-18 (dvd) Dystrybutor Monolith Films Wytwórnia Crime Scene PicturesMichael Lobell Productions Kraj produkcji USA Wiek od 12 lat Czas trwania 89 minut Nie mamy jeszcze recenzji do tego filmu, bądź pierwszy i napisz recenzję. Nie mamy jeszcze recenzji użytkowników do tego filmu, bądź pierwszy i napisz recenzję. Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji o filmie. Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu: Informacje o filmie: Kochanica króla cały film to biograficzna opowieść o życiu Jeanne Bécu, która urodziła się jako nieślubna córka ubogiej szwaczki w 1743 roku i zdołała wznieść się na szczyty dworu Ludwika XV, stając się jego ostatnią oficjalną kochanką. Film jest reżyserowany przez Maïwenn, która również gra